Redakcja: Pani Dominiko, jakie były reakcje w Pani firmie na ogłoszenie stanu epidemii w Polsce? Jak przyjął to zespół, a jak kontrahenci? Jakie nastąpiły zmiany organizacyjne w biurze – kto pracuje zdalnie, a kto stacjonarnie?
Dominika Flaczyk, Prezes Zarządu Grupy PROFESJA: Wszyscy podeszliśmy do tematu poważnie, ale z dużym spokojem. Już na etapie początkowych informacji o stanie zagrożenia zaczęliśmy przygotowywać się do innej organizacji pracy. Większość osób w firmie pracuje zdalnie, co nie jest nam obce, ponieważ firma została przeze mnie zbudowana na opcji pracy zdalnej i elastycznych godzinach jej wykonywania w czasach, kiedy jeszcze określenie Home office nie istniało w słownikach ówczesnych pracodawców.
We wszystkich zespołach zostały ustalone dyżury określonych osób przebywających w siedzibie głównej w Poznaniu, jak i w oddziałach zamiejscowych, których obecność na miejscu jest niezbędna z powodu konieczności dostępu do dokumentów, głównie związanych z prowadzonymi przez nas projektami unijnymi. W celu zapobiegania rozprzestrzeniania się wirusa, dostosowaliśmy się do zaleceń WHO i Ministerstwa Zdrowia.
Posługujemy się Certyfikatem Bezpieczeństwa wystawionym przez jednostkę certyfikującą w ramach ISO oraz Dyrektyw Unii Europejskiej. Poinformowaliśmy naszych Klientów i Partnerów o nowym sposobie pracy oraz ustaliliśmy zasady i sposób komunikowania się, a także przekazywania niezbędnych informacji. Pozostajemy w ciągłym kontakcie telefonicznym, online-owym i mailowym z naszymi kontrahentami. Staramy się prowadzić projekty na tyle, ile to możliwe zdalnie i wspierać naszych klientów.
Jak wygląda sytuacja w branży szkoleń i rozwoju?
Ze względu na niemożność prowadzenia szkoleń w trybie stacjonarnym, oferta praktycznie w całości przeniosła się do internetu. W ostatnim czasie wzrosła ilość szkoleń online, webinarów, web konferencji, wideo-learningów i mLearningów. My również jesteśmy do tego przygotowani. Prowadzimy coraz więcej szkoleń online w projektach.
Uruchamiamy ofertę szkoleń komercyjnych, obejmujących również tematykę adekwatną do aktualnej sytuacji. W obszarze rekrutacji prowadzimy wideorozmowy rekrutacyjne, zarówno z Kandydatami, jak i naszymi Klientami. Wiele firm odnotowało drastyczny spadek sprzedaży i taka tendencja z pewnością potrwa jeszcze przez dłuższy czas w związku z epidemią, jak i po niej, ze względu na ograniczanie przez przedsiębiorców środków inwestycyjnych na szkolenia.
Tu rozwiązaniem sytuacji mogą być oferowane przez nas szkolenia dofinansowane ze środków unijnych, jak i w ramach różnych instrumentów budżetu państwa, jak Krajowy Fundusz Szkolnictwa czy Baza Usług Rozwojowych.
Jak ważne jest utrzymanie kontaktu poprzez social media i – mimo trudnej sytuacji – odrobina optymizmu przekazywana zarówno kontrahentom, jak i pracownikom?
Utrzymanie kontaktu online jest bardzo ważne. Poprzez nasze posty na mediach społecznościowych publikujemy cytaty motywacyjne, aby zmotywować społeczność do proaktywności i efektywności w tym wyjątkowym okresie. Dodajemy posty adekwatne do sytuacji, zamieszczając porady typu jak przygotować się do wideorozmów rekrutacyjnych. Nasi trenerzy przedstawiają naszą ofertę szkoleniową poprzez krótkie filmy i wideozaproszenia.
Dzięki naszej stałej obecności online i regularnie publikowanym postom mamy poczucie ciągłego kontaktu z naszymi odbiorcami i pokazujemy, że radzimy sobie w tej niecodziennej sytuacji. Jeśli chodzi o przekazywanie optymizmu w kontakcie z własnym zespołem, to jest on u mnie na stałym poziomie, jako że jestem osobą generalnie pozytywnie nastawioną do życia nawet, a może szczególnie, w niesprzyjających okolicznościach. Wtedy, kiedy wszyscy wokół potrzebują wsparcia, staram im się je zaoferować.
W każdym kryzysie drzemie ukryty potencjał. To od nas zależy, jak będziemy postrzegali rzeczywistość. Na co dzień staram się zarazić tym podejściem mój zespół. Jednakże, by nie bagatelizować wagi kryzysu w pandemii, swoje podejście określiłabym jako optymistyczny realizm.
Nie noszę różowych okularów, po prostu staram się dodać wszystkim otuchy. Negatywizm, panika i ślepy reaktywizm są wysoce destruktywne w równym stopniu dla biznesu, jak i osobiście dla naszej psychiki. Wiele działań może okazać się podyktowane lękiem przed przyszłością i działaniem pod wpływem presji i niepotwierdzonych opinii, czego zachęcamy unikać.
Jak ocenia Pani skutki obecnej sytuacji w branży? Jakiego wsparcia od państwa oczekiwałaby Pani jako przedsiębiorca?
Skutki odczuwane będą z pewnością na wielu płaszczyznach. Przede wszystkim wiele przedsiębiorstw walczy w tej chwili o przetrwanie. I to jest dramatyczna walka o utrzymanie płynności finansowej, szczególnie te najmniejsze firmy, których przychód jest generowany na bieżąco i niezbędny do pokrycia kosztów stałych, głównie personelu.
To, co nam grozi ogólnie jako społeczeństwu i dotknie również naszej branży, to wzrost bezrobocia – jako że dla większości firm jest to główne obciążenie, będą ciąć koszty zatrudnienia w pierwszej kolejności. I to już się dzieje, nawet w ciągu kilku pierwszych tygodni. Dla mnie w każdym kryzysie najważniejszym zawsze było utrzymanie stałego zespołu w jak najbardziej nienaruszonym składzie. Ludzie to dla nas podstawowy kapitał.
Dobra wiadomość dla pracodawców jest taka, że po kryzysie na pewno wzrośnie dostępność do większej ilości wykwalifikowanych pracowników, w czym postaramy się wszystkich wspomóc w ramach prowadzonych usług rekrutacyjnych. W odpowiedzi na to, czego oczekiwałabym w tej chwili od państwa, to m.in. ofert na pokrycie części kosztów pracy jako wsparcie np. w formie subsydiowanego zatrudnienia, dofinansowania na tworzenie miejsc pracy lub dodatkowych płatnych staży z powiatowych urzędów pracy. Taki mechanizm pomocowy moim zdaniem powinien być uruchomiony niezwłocznie.
Odroczenie w płatnościach do urzędów skarbowych i ZUS wraz z możliwością częściowego umorzenia składek byłoby również mile widziane. Jeśli chodzi o inne formy wsparcia, to widziałabym ofertę pożyczek bądź kredytów dla przedsiębiorców na preferencyjnych warunkach, możliwych do uzyskania w jak najszybszym terminie, aby uchronić przedsiębiorstwa przed ogłoszeniem upadłości.
Nie należy zapominać, że 70% PKB pochodzi właśnie od nas – przedsiębiorców. Bardzo chciałabym przy tym, aby zmieniło się często negatywne postrzeganie nas przedsiębiorców jako przysłowiowych krwiopijców lub dojnych krów na konie pociągowe gospodarki, powołując się tu na słowa Winstona Churchilla.
Działalność moich firm opiera się głównie na realizacji projektów szkoleniowo-doradczych lub rozwojowych współfinansowanych ze środków unijnych i w tym zakresie liczę na życzliwe i wyrozumiałe podejście instytucji nadrzędnych w tym urzędów i ministerstw w zakresie opóźnień w bieżącej realizacji. Jako, że są one dedykowane osobom zagrożonym wykluczeniem społecznym lub cyfrowym, nie posiadającym często dostępu do komputera lub internetu, mamy trudności w wielu przypadkach z przejściem na tryb szkoleń online. Może usługa zapewnienia w jakimś stopniu bezpłatnego internetu lub większej dostępności urządzeń elektronicznych, aby wspierać wykluczenie cyfrowe i dostęp do edukacji dla osób o niższych dochodach, niepełnosprawnych i starszych, byłaby tu rolą państwa.
Jak wygląda plan rozwoju Pani trzech firm na najbliższe miesiące?
Osobiście dosyć szybko adoptuję się do nowych okoliczności, także plany rozwoju pozostają w zasięgu ręki. Niektóre będą musiały chwilę poczekać, inne pojawiły się jako nowe w danej chwili. Jednakże w ogólnym rozrachunku nie zamierzam ich zmieniać, tym bardziej, że mamy przed sobą wiele pracy w obszarze walki z nadciągającym bezrobociem i wykluczeniem społecznym, jakie pojawi się w konsekwencji poepidemiologicznej.
Wiele osób będzie potrzebowało wsparcia. My mamy w tym ogromne doświadczenie, jesteśmy gotowi nieść pomoc w ramach projektów i poza nimi w celu wsparcia psychologicznego, szkoleniowego i przekwalifikowania zawodowego, jakie oferujemy w projektach unijnych, jak i komercyjnie dla osób aktywnie poszukujących zatrudnienia na zmienionym rynku pracy. Mamy w planach nowe projekty rozwijające innowacje społeczne, które obecnie będą nam ogromnie potrzebne. Nawiązaliśmy wiele partnerstw na arenie międzynarodowej i ten obszar działalności w tej chwili będziemy intensywniej rozwijać, również w ramach Międzynarodowej Szkoły Przedsiębiorczości, jaką planujemy stworzyć w Poznaniu.
W realizacji jest też budowa biurowca dla startupów – Inkubatora Skutecznego Przedsiębiorcy. Jesteśmy na etapie uzyskania pozwolenia na budowę i mamy nadzieję, że ruszy ona wraz z zakończeniem epidemii. W przygotowaniu są też liczne projekty krajowe aktywizacyjne i wspierające przedsiębiorczość, budowa nowej platformy e-learningowej dla startupów, jak też oferta szkoleń miękkich dla przedsiębiorców.
Chcemy jak najlepiej wesprzeć rozwój naszych klientów biznesowych, jak i uczestników szkoleń otwartych, gdzie będziemy proponować zupełnie inne nieschematyczne i innowacyjne podejście do biznesu. Cała oferta powstanie w ciągu kolejnego roku, może półtora. Jest to dla nas czas intensywnej pracy dla mnie i mojego zespołu – koncepcyjnej, jak i realizacji projektów będących w toku. Niektóre kontrakty mamy zawarte na okres kilku lat, także jeśli chodzi o realizację planów rozwojowych, jestem pełna optymizmu.
Jak udaje się Pani zachować spokój i pozytywne myślenie?
Myślę, że osiągnęłam już w swoim życiu poziom doświadczeń, że bycie wytrzymałym na wstrząsy jest moją jedyną dostępną opcją i nie biorę innej możliwości pod uwagę. Nie lubię roztrząsać niepotrzebnie problemów, lubię działać i je rozwiązywać, a nerwowość w tym nie pomaga, więc pracuję nad zachowaniem spokoju. Mimo mojej wrażliwej, empatycznej natury mam dość silny, wstrząsoodporny charakter i niezależną naturę. Jestem wdzięczna za wszystkie kryzysy i negatywne doświadczenia, bo to one nauczyły mnie, żeby zachować spokój niezależnie od okoliczności. Nie oznacza to, że nie mam wątpliwości i nie dopadają mnie gorsze dni, ale wiem, że to chwilowe jak zachmurzone niebo, ponad którym zawsze świeci słońce.
Wszystko w tym świecie jest przejściowe. Im szybciej zaakceptujemy ten fakt i będziemy gotowi na zmiany i zaadoptowanie się do nich, tym szybciej osiągniemy pożądany poziom spokoju. Przy tym nie powinniśmy mylić spokoju ze stabilizacją, ponieważ zmiany i kryzysy w obecnej rzeczywistości będą następować tak szybko, że jedyną opcją stanie się zachowanie spokoju przy jednoczesnym braku stabilności. Poczucie bezpieczeństwa jest niemożliwe do osiągnięcia z zewnątrz, jeśli nie mamy go w sobie.
Nie osiągnęłam jeszcze idealnego stanu w zakresie, w jakim chciałabym go osiągnąć, ale na pewno mam w tym zakresie dużo pracy na swoim koncie. Sytuacja jest już i tak niekomfortowa dla większości, także moim zdaniem nie ma sensu jej pogarszać naszym negatywnym nastawieniem i zasilaniem zbiorowego lęku. Sama jestem mamą samodzielnie wychowującą dzieci szkolne i rozumiem, że praca w towarzystwie najmłodszych, które potrzebują opieki, wsparcia i zaangażowania rodziców w lekcje w czasie kwarantanny jest dużo bardziej absorbująca niż w normalnych warunkach, więc i tu sprawdza się moja już dziesięcioletnia teoria rozliczania w pracy za efekty, a nie czas i oferowanie elastycznego czasu pracy.
Chociaż jako pracodawca i przedsiębiorca, zdaję sobie sprawę, że w tej sytuacji koszty w dużej mierze przyjdzie ponieść nam – przedsiębiorcom. Wszyscy bezwzględnie powinniśmy się zatem teraz wspierać nawzajem – i pracodawcy, jak i pracownicy, bo jesteśmy w tym razem, tak jak rodziny i różnorodne ugrupowania społeczne, które dzielą różnice poglądowe, religijne, polityczne i inne. Myślę, że to dobry czas na refleksję i pojednanie, a przynajmniej akceptację i tolerancję. Zobaczmy, że w obliczu siły wyższej i zagrożenia, i tak jesteśmy równi.
Moim zdaniem szczególnie teraz, bardziej niż zwykle, jest nam potrzebny spokój i życzliwość. Zatem odróbmy naszą lekcję już teraz, jak mamy ku temu okazję. Pewne okoliczności i tak nie będą zależały od nas, ważne aby nauczyć się to rozgraniczać i brać odpowiedzialność za swój udział i swoją cegiełkę. Zwróćmy uwagę, jak się komunikujemy z otoczeniem, jakie sygnały wysyłamy. Czy to, co chcemy przekazać, buduje i uspokaja czy eskaluje problem.
Co mogłaby Pani poradzić osobom, które coraz gorzej znoszą pracę zdalną i izolację od zespołu i codziennego środowiska pracy?
Dużą rolę widzę tu w odpowiedzialnym przywództwie i nie myślę o tym naczelnym, państwowym, tylko naszym własnym np. jako właścicieli przedsiębiorstw, menadżerów a nawet w roli rodzica. Jesteśmy przykładem w naszych społecznościach, mniejszych lub większych. Powinniśmy odpowiedzialnie zarządzać nimi i sobą. Powtarzam często, że najlepszym lekarstwem dla wszystkich jest zachowanie spokoju, zdrowego rozsądku i zadbanie o odporność swojego organizmu.
Stres i strach jest w tej chwili niebezpiecznym wrogiem. Jesteśmy wtedy podatni na manipulację. Apeluję jednocześnie o rozważne podejmowanie decyzji. Jeśli ktoś chce przychodzić do biura w mojej firmie, bo tęskni za kontaktami społecznymi i innymi członkami zespołu, zachowując przy tym niezbędne zalecone obecnie zasady higieny, ja mu to umożliwiam, ponieważ wiem, że jego komfort psychiczny przełoży się nie tylko na jego zadowolenie, ale i efekty samej pracy. Wiem, że niektórzy z nas bardziej potrzebują kontaktów społecznych, inni lepiej znoszą ich brak.
Jesteśmy wszyscy różni i w tym nasz urok, a każdy przypadek trzeba rozważyć indywidualnie. W moim zespole występują różne skrajności, od osób które kompletnie wolały się wyizolować, po osoby, które chcą funkcjonowaćjak dotychczas, oczywiście w miarę możliwości. Na pewno staram się zachować złoty środek, starając się odpowiadać wszystkim na ich potrzeby. Na szczęście w dobie internetu udaje nam się wszystkim komunikować online.
Zespół informatyków dba o nowe rozwiązania komunikacyjne wewnątrz firmy, jak i na zewnątrz – staramy się zachęcić uczestników szkoleń do korzystania z tej formy komunikacji – szczególnie osoby starsze,ponieważ uważamy, że sam kontakt z drugim człowiekiem na platformach e-learningowych, poza zamierzonym wymiarem edukacyjnym prowadzonych szkoleń, może stanowić ich ogromną wartość dodaną w chwili obecnej.
Wywiad dla Sukces jest Kobietą!
Rozmawiała: Karolina Nowakowska
Fot. Monika Piecha